PLW Polsce zdobyłem prawo jazdy, na polskich drogach uczyłem się jeździć. Myślę że nauczyłem się jeździć dobrze, a przede wszystkim na tyle skutecznie, żeby za każdym razem dojechać do celu. Jakie są polskie drogi, widzi każdy, kto porusza się po nich. Wąskie, dziurawe, nie zawsze dobrze oznaczone i bardzo niebezpieczne. Brak jest także kultury jazdy, jaka cechuje np. Holendrów. Choć w warstwie jakości dróg w Polsce jest coraz lepiej, to nie powstają te najbardziej pożądane, czyli autostrady i bezkolizyjne ekspresówki. Czarny obraz naszych dróg najlepiej ilustrują czarne punkty stojące przy tych drogach. Z drugiej strony po drogach w Polsce podróżuję bardzo dużo i w pewnym sensie przyzwyczaiłem się do jej niedogodności. Dojechałem bezpiecznie wszędzie, gdzie jechałem, poza jednym przypadkiem nie miałem żadnych przygód w drodze. Polska dla kierowcy nie jest krajem przyjaznym, ale można się do panujących tutaj warunków przyzwyczaić, a polska jazda jest najlepszą szkołą, która pozwala na poruszanie się po drogach Europy bez żadnych niespodzianek.

DNiemcy to państwo, po którym jeździ się najlepiej. Widać, że niemiecki naród żyje motoryzacją i czerpie z niej bardzo duże korzyści. Na niemieckich drogach przejechałem już tysiące kilometrów, spędziłem całe tygodnie. I mogę powiedzieć, że poruszanie się po Niemczech to przyjemność granicząca z euforią. Nie chciałbym tutaj ograniczać się tylko do autostrad, bo jazda drogami krajowymi i lokalnymi to również pozytywne doznania. To, co wyróżnia niemieckie drogi, to organizacja. Świetne oznakowanie, dojazd do największych miast autostradami, obwodnice przy każdym z mniejszych miasteczek na drogach krajowych, a przede wszystkim szerokość i dobra nawierzchnia to najważniejsze cechy niemieckich dróg. Brak ograniczeń prędkości na autostradach w Niemczech to chyba najlepsze, co może być w podróżowaniu po tego typu drogach. Człowiek może swobodnie przemieszczać się pomiędzy dwoma miejscami, patrząc jedynie na warunki drogowe. A te ostatnio niestety pogorszyły się bardzo, głównie przez niemieckich kierowców, u których wymuszanie pierwszeństwa przy zmianie pasa ruchu jest nagminne.

CZDrogi w Czechach podobne są do niemieckich. Autostrady z płyt (nawet te obecnie budowane), dużo szerokich, przelotowych dróg ekspresowych. Mimo dużych inwestycji, ciągle sieć szybkich dróg nie powala. Za to bardzo fajnie podróżuje się po drogach lokalnych. Są przede wszystkim bardzo dobrej jakości. Niezbyt szerokie, często z dużą liczbą łuków i zakrętów, a jednak bezpieczne. Fajnie się nimi jeździ, szczególnie że nie są one za bardzo uczęszczane, ograniczając ruch do ruchu lokalnego. Dużo można także zarzucić oznakowaniu dróg w Czechach. Małe tablice informacyjne i umiejscowienie ich w miejscach nie najlepiej widocznych to główne mankamenty czeskich dróg. Wiele dobrego można natomiast powiedzieć o czeskich kierowcach. Są przepisowi, kulturalni i bardzo uczynni. Podobnie policja w Czechach jest kulturalna i bardzo przepisowa.

SKSystem drogowy Słowacji jest bardzo przyjazny dla kierowców, bo jest ich tam niewielu. Jeżeli na drogach zdarzają się korki, to przez ... Polaków. Faktem jest, że po słowackich drogach nie jeździ się najlepiej. Główną przyczyną tego stanu są wąskie drogi lokalne i krajowe, brak autostrad czy dróg ekspresowych oraz ukształtowanie terenu sprawiające, że jest wiele dróg krętych i liczne są podjazdy. Na Słowacji drogi ekspresowe i autostrady są płatne, ale jest ich bardzo niewiele, właściwie powstaje jedna, okrężna autostrada, łącząca dwa największe miasta słowackie, Bratysławę i Koszyce. Mając dobre auto oraz wysokie umiejętności można na słowackich drogach trochę poszaleć. Trzeba przy tym uważać na słowacką drogówkę, która jest cięta na polskich kierowców.

AMoje doświadczenia z drogami w Austrii są raczej pozytywne. Dobrej jakości drogi, dobrze oznakowane i w miarę bezpieczne to obraz Austrii, gdy jeździ się po drogach lokalnych, poza głównymi autostradami. Austriackie autostrady i drogi ekspresowe są bowiem płatne, jest ich na tyle niewiele, że raczej należą do bardziej zatłoczonych, głównie przez ruch tranzytowy. W państwie tym trzeba uważać na policję, która nie jest zbyt widoczna, ale bardzo skuteczna. Dla mnie skończyło się to już dwoma mandatami za przekroczenie prędkości, które "znalazły" mnie w Polsce. Fajnym rozwiązaniem stosowanym w Austrii jest podawanie ilości kilometrów zawsze do centrum miasta.

HPo pierwszych dwóch, krótkich wizytach na węgierskich drogach, miałem mieszane uczucia co do ich jakości. Szczególnie, że jeździłem niedaleko granicy austriackiej. Jednak dłuższy pobyt na Węgrzech zweryfikował mój pogląd na tamtejsze drogi. Przede wszystkim są one bardzo dobrze oznaczone, właściwie trudno się zgubić. Po drugie, ich jakość jest bardzo wysoka, szczególnie jeżeli chodzi o autostrady. Po trzecie, ciągle są rozbudowywane i modernizowane, a przy tym prace te nie są uciążliwe dla kierowców. Podróżowałem głównie wokół Balatonu w wakacyjne miesiące, gdzie ruch był spory, jednak nawet w takim okresie mogłem zauważyć, że na Węgrzech jeździ się bardzo przyjemnie i bez zbędnego ryzyka.

NLPo drogach Holandii jeździłem na razie nieco ponad tydzień, ale jestem pod dużym wrażeniem. W kraju tym kierowcy nie łamią przepisów drogowych, choć niewiele jest miejsc kontroli, prawo jest przestrzegane nieraz aż do bólu. Wysoka kultura jazdy wśród Holendrów jest znakiem rozpoznawczym kierowców tego kraju. Z tym spotkać można się także poza granicami tego niewielkiego państwa. Wartym odnotowania jest fakt, że sieć autostrad i dróg ekspresowych w Holandii jest bardzo gęsta, praktycznie do każdego większego miasta można dostać się tego typu drogą. Także wysoki poziom prezentują drogi lokalne, które odróżnić od ekspresówek można jedynie brakiem odpowiedniego oznaczenia. Ciekawostką są także równoległe do dróg poza obszarem zabudowanym drogi lokalne, często oznaczone jako drogi dla rowerów lub drogi w obszarze zabudowanym. Mimo bardzo resrtykcyjnym ograniczeniom prędkości, podróżowanie po tym państwie to czysta przyjemność.

SLOChoć przez Słowenię miałem okazję tylko przejeżdżać, jeszcze niedawno kojarzyła mi się raczej negatywnie. Pierwszy raz mandat, drugi raz kilkugodzinny korek na autostradzie. Dopiero trzecia wizyta odbyła się bez przygód. Niemniej ogólne wrażenia z jazdy po tym państwie są bardzo pozytywne. Dobre drogi, bardzo dobre oznakowanie i niewielki ruch, szczególnie na drogach lokalnych - to rzuciło mi się w oczy po krótkim czasie spędzonym w Słowenii. No i przepiękne widoki, jakie można oglądać przemieszczając się po tym niewielkim kraju, widoki które rekompensują wszelkie niedogodności.

HRChorwacja potrafi zrobić wrażenie na turyście. Także tym zmotoryzowanym. W miarę dobra sieć autostrad pozwala na szybkie przemieszczenie się pomiędzy najważniejszymi regionami kraju. Choć są płatne, warto zapłacić te kilkadziesiąt kun, żeby szybko i komfortowo przemieścić się na dalszych trasach. Jednak to, co naprawdę robi wrażenie na drogach Chorwacji, to obecnie lokalne, a kiedyś główne trasy. I nie dotyczy to jedynie tych najbardziej znanych wzdłuż wybrzeża, ale także tych przecinających interior. Są one tak malownicze jak chorwackie wybrzeże czy góry, wijące się tak, jak chorwacka linia brzegowa. To, co było charakterystyczne, mimo poruszania się wzdłuż wybrzeża czy po interiorze, to bardzo duże różnice wysokości i bardzo strome podjazdy/zjazdy, dochodzące nawet do 20% nachylenia. Poruszanie się po chorwackich drogach to czysta przyjemność.

LTPrzejazd na Litwę to mój pierwszy wyjazd na teren byłego Związku Radzieckiego. Mimo iż kraj od kilkunastu lat jest w strukturach unijnych, na pewno nie widać tego na drogach. Choć drogi są szerokie, głównie dwupasmowe, to raczej nie można na nich poszaleć. W większości nie są to bowiem autostrady, a jedynie drogi poza obszarem zabudowanym. No i ich jakość nie zawsze jest najlepsza. To, czym mnie zaskoczyły drogi Litwy, to lewoskręty, których właściwie nie ma poza obszarami zabudowanymi, aby skręcić w lewo, trzeba skorzystać z zawrotki, najczęściej umiejscowionej 500-1000 metrów za drogą, w którą chcemy wjechać. Druga rzecz, która na Litwie mnie zaskoczyła, to tymczasowe drogi w miejscach robót drogowych. Są to po prostu klepiska, o stan których obawiam się w okresie deszczowym. Na szczęście nie zaznałem tej przyjemności.

LVDoświadczenia z drogami Łotwy są na razie niewielkie, bo przejechałem raptem 100 km i to po drodze, która w tamtym momencie była w remoncie.


FPrzejazd drogami Francji zdarzył mi się przypadkowo. Kilkanaście kilometrów w jedną stronę było bardzo fajną odskocznią od zatłoczonych niemieckich autostrad. Wydaje sie, że drogi francuskie nie różnią się od niemieckich czy holenderskich, niemniej jak w każdym nowym państwie, wyzwaniem był znaki drogowe, które są inne niż w innych krajach zachodniej Europy.

EJazda po Hiszpanii stanowi bardzo miłą odmianę od codziennego poruszania się po polskich drogach. Drogi są bardzo dobrze utrzymane, bardzo dobrze oznaczone i co najważniejsze, nie są zatłoczone. Co może dziwić, ale nawet na drogach miejskich zasadniczo nie widać korków czy tłoku. Mimo przejechania ok. 1000 km, na drogach nie spotkałem praktycznie żadnych niedogodności. Może wydawać się, że w Hiszpanii jeździ się tylko od święta, a nawet wtedy kierowcom udziela się sjesta. Przejawia się to nie tylko stanem relaksu, ale też dużo większą kulturą. Nie lada wyzwaniem są natomiast ronda, których w Hiszpanii jest mnóstwo. Trzeba być bardzo uważnym, żeby swobodnie poruszać się po takich skrzyżowaniach.

ALPodróżowanie po Albanii rozpocząłem jako doświadczony kierowca. I odniosłem wrażenie, że cofnąłem się o jakieś dwie epoki. Główną zasadą na albańskich drogach jest ... brak zasad. Każdy jedzie po swojemu i jakoś to się toczy. A że toczy się bardzo powoli, to inna sprawa. Bo bardzo duże ograniczenia prędkości w Albanii na pewno sprzyjają dużej swobodzie w interpretowaniu przepisów. Na pewno sprzyja temu uboga infrastruktura. Z jednej strony drogi są dziurawe, wąskie i często kręte, z drugiej rzuca się w oczy brak znaków drogowych. Albo wręcz minimalistyczna ich ilość. Są tylko tam, gdzie muszą bezwzględnie być. No i sporo kontroli drogowych, policja w Albanii jest wszędzie. A reszta to już inwencja twórcza kierowców. Jeśli uda się w to wpasować, to jazda może być naprawdę przyjemna.