"Właśnie szczerość, wymiana energii, przyjaźń i przeświadczenie, że muzyka nie zna kolorów i nie dzieli się na białą i czarną, łączy muzyków Red Hot Chili Peppers" (Flea)
True Men Don't Kill Coyotes Baby Appeal Buckle Down Get Up And Jump Why Don't You Love Me Green Heaven Mommy Where's Daddy Out In L.A. Police Helicopter You Always Sing Grand Pappy Du Plenty |
Fonograficzny debiut zespołu, płyta "Red Hot Chili Peppers", stał się małą sensacją na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Dotąd żaden biały zespół nie grał tego typu muzyki. Red Hot Chili Peppers zaproponowali połączenie funku z rockiem oraz elementami rapu. Takiego połączenia stylów muzycznych nie można było spotkać na żadnym albumie wydanym w tamtym czasie. Choć zespół miał już wtedy wyrobiony pewien charakterystyczny styl, brakuje go na tym albumie. Przede wszystkim nie gra na nim Hillel Slovak, zastępuje go muzyk sesyjny. Niezbyt fortunnym wyjściem był także wybór producenta, który dodał do muzyki zespołu wiele pogłosów, co rozmywa całość. W muzyce zawartej na debiutanckiej płycie brak jest punkowego ognia Red Hot Chili Peppers, który prezentują na koncertach, a także specyficznego pulsu funkowej muzyki. Swój kunszt pokazuje basista Flea, który popisuje się klangującymi partiami basu, oraz rapujący z wyczuciem Anthony Kiedis. "Freaky Styley", druga płyta zespołu, to już prawdziwy Red Hot Chili Peppers. Tym razem producentem była legenda funku, George Clinton. Dlatego na albumie jest bardzo dużo funku i czarnych rytmów, mniej za to rockowej zadziorności. Wreszcie na płytę została przeniesiona energia zespołu, słuchając albumu ma się wrażenie, że gdyby ją wypuścić, od razu eksplodowałaby. Podobnie jak na debiucie gra Flea oraz "śpiewa" Kiedis. Większa jest natomiast siła gitary, co jest efektem większej pomysłowości i sposobu wydobywania dźwięków przez gitarzystę, tym razem już Slovaka. Zaskoczyć może czasami niesłychanym rytmem partia perkusji. Na albumie nie mogło zabraknąć także czysto rockowych akcentów, takich jak dziwne zagrywki gitarowe czy psychodeliczne śpiewanie. Trzecia płyta zespołu, "The Uplift Mofo Party Plan", to soczysty funk-rap, okraszony rockowymi balladami i psychodelią. Red Hot Chili Peppers wiedzieli czego chcą - brzmienia zbliżonego do koncertowego, bardziej ostrego i gitarowego. Nadal na pierwszym planie jest klangujący bas, tym razem nawet bardziej wyeksponowany niż poprzednio. Coraz większą rolę odgrywa jednak gitara, tym razem poza prostymi zagrywkami słychać awangardowe, lekko zakręcone motywy. Na płycie słychać wiele odniesień do muzyki końca lat 60-tych, w tym The Beatles, Boba Dylana, Jimiego Hendrixa czy psychodelii. Red Hot Chili Peppers zaprezentował bardzo nowoczesne brzmienie, ciążące ku metalowi i punk rockowi. Płytę "Mother's Milk" Red Hot Chili Peppers nagrali w zmienionym składzie, co nie znaczy, że zmieniła się muzyka. Na płycie nadal słychać wszystkie elementy, które przewijały się poprzez twórczość zespołu - jest rock, funk, soul, rap. Nowością płycie jest odpowiednie wyważenie proporcji między poszczególnymi elementami. Jest to pierwszy album zespołu, na którym brak jest słabszych momentów. Muzycy proponują wiele ciekawych rozwiązań. Jest to wyjątkowo dobra płyta, szczególnie odnosząc ją do sytuacji w jakiej powstała. Bardzo dobrym posunięciem okazało się zaangażowanie Johna Frusciante, który wiele wniósł do muzyki zespołu. "Blood Sugar Sex Magik", piąta płyta w dorobku zespołu, jest niewątpliwie największym osiągnięciem zespołu. Zespół posługuje się tymi samymi schematami rockowymi i funkowymi, jednak na tej płycie wszystko brzmi inaczej, niż na poprzednich albumach. Bohaterem tej płyty jest John Frusciante. W momencie, gdy Flea gra proste i piękne melodie, gitara Johna w niesamowity sposób gra niemal wszystko. Frusciante łączy funk, punk, rock, zaś jego solówki intrygują nietypowym brzmieniem. Także wiele zmienił Kiedis, który często zmienia sposób śpiewania. Płyta jest bardzo urozmaicona pod względem aranżacji, dynamiki i brzmienia. Obok znanych z dotychczasowych dokonań utworów funkowo-rockowych, pojawiają się ballady, czerpiące z wzorów Jimiego Hendrixa czy Led Zeppelin. Całość jest niezwykle spójna, mimo ciągłych zmian tempa i nastrojów. Płyta jest raz liryczna, by nagle stać się agresywną. Perełką w tym zestawie jest utwór "Under The Bridge", który uczynił z zespołu megagwiazdę. "One Hot Minute" jest płytą mocno zaskakującą w porównaniu z poprzednimi dokonaniami zespołu. Niby na płycie jest ten sam rock-funk-rap, ale podany w inny sposób. Duża zasługa w tym nowego gitarzysty zespołu, Dave'a Navarro. Prezentuje on odmienny styl gry na gitarze w porównaniu z poprzednikami. Jego metalowo-hardcorowe brzmienie kontrastuje z klasycznym, hendrixowskim brzmieniem gitary Frusciante czy Slovaka. W ogóle zawarta na płycie muzyka jest bardziej mroczna i niepokojąca, podana bardziej spokojnie, melodyjnie i nastrojowo. Zespół często zapędza się w rejony psychodelii czy orientu. Przekorna jest także aranżacja, chwilami przypominająca dokonania Franka Zappy, Red Hot Chili Peppers balansują na granicy szyderstwa i kpiny. Żaden z utworów nie robi wrażenia dopychacza, nawet tak niespotykane utwory jest nagrany po amatorsku "Deep Kick" czy prywatkowa "Pea". Zmiany, choć bardzo interesujące, nie potrwają długo, następną płytę zespół nagra już bez Navarro. Kolejny album, "Californication", jest swego rodzaju podsumowaniem dotychczasowej działalności Red Hot Chili Peppers. Tworząc muzykę na tą płytę zespół sięgał do wszystkich swoich dokonań muzycznych, od czystego funkowego czadu do rockowych ballad. Przede wszystkim płyta jest bardzo oszczędna w produkcji oraz grze instrumentalistów. Jedynie Kiedis bardziej przyłożył się do linii wokalnych, zastosowano dużo dwugłosów. Większość utworów ma podobną konstrukcję, składającą się z przyjemnej melodii i wpadających w pamięć refrenów. Nowością są także utwory ze średnim tempem, klasyczną strukturą i naciskiem na ładny refren. W ogóle album ten można nazwać albumem "refrenowym". Na tym albumie znaleźć można wiele przebojów, niekoniecznie podobnych do wcześniejszych hitów zespołu. "By The Way" zdziwić może niejednego fana Red Hot Chili Peppers. Niemal w całości zawiera bowiem nastrojowe, kunsztowne piosenki, bogate aranżacyjnie i zharmonizowane. Wykorzystano wiele nowych rozwiązań muzycznych, poza smyczkami bardzo często używane są instrumenty klawiszowe oraz wplatane elementy elektroniczne. Płyta jest kontynuacją balladowego brzmienia poprzedniej, "Californication". Powoli grupa odchodzi od klasycznego funku na rzecz pięknych, nastrojowych melodii. Ukłonem w stronę przeszłości jest utwór tytułowy. Na płycie znaleźć można wiele propozycji co najmniej dziwnych, takich jak muzyka meksykańska, ska czy nowa fala. Nowe oblicze, tworzone już od poprzedniej płyty może nie zachwycać starych fanów zespołu, faktem jest jednak, że przypadło do gustu wielkiej rzeszy ludzi, nie zawsze znających poprzednie dokonania zespołu. Płytą "Stadium Arcadium" Red Hot Chili Peppers chcieli wrócić do korzeni i stylu wypracowanego m.in. na "Blood Sugar Sex Magic". Oczywiście nie jest to tak magiczne podejście do muzyki, jak na wielkim poprzedniku, jednak jest to wyraźny zwrot w stronę rockowego grania. Po przekombinowanych, przesłodzonych albumach końca lat 90-tych przyszedł czas na jeden z najbardziej rockowych albumów w dorobku zespołu. Przesterowane gitary, riffowy refren, gitarowe solówki i całkiem surowe brzmienie świadczą najdobitniej o nowej drodze, jaką obrał tym longlpayem zespół. Oczywiście nie brakuje tutaj drugiego znaku rozpoznawczego dla Red Hot Chili Peppers, czyli funku. Choć nie jest pierwszoplanową postacią, jest ozdobą większości kawałków. Nie brak tutaj także momentów spokojnych, jednak są one bliższe wszystkiemu co najlepsze w muzyce lat 60-tych i 70-tych niż ckliwym balladkom rockowym. Jeżeli dodamy do tego jeszcze groove i swing to będziemy mieli cały przekrój gatunków muzycznych, po których porusza się Red Hot Chili Peppers na tej płycie. Surowej i rockowej, a mimo to bardzo bogatej i urozmaiconej. Dziesiąta w dyskografii płyta "I'm With You" została nagrana bez długoletniego gitarzysty Johna Frusciante, co wyraźnie słychać w muzyce zespołu. W przeszłości sytuacje, kiedy Johna nie było w zespole już się zdarzały i już wtedy odczuwalny był jego brak. O ile Dave Navarro wniósł dużo nowego do muzyki zespołu, w obecnych kompozycjach wyraźnie słychać, że nowy gitarzysta nie wychodzi przed szereg i wtapia się w zespołową całość. Choć słychać w muzyce nadal redhotowe zagrywki rodem z funku, pojawiło się w niej wiele nowości. Zaskakiwać może puls disco, motywy afrykańskie, klawiszowe rytmy, wycieczki retro czy nierozpoznawalny czasami śpiew Kiedisa. Tym co pozostało niezmienne w grupie, to wysokiej klasy gra sekcji rytmicznej, ogólnie trzymającej poziom tej płyty. Poziom wysoki, lecz nie najwyższych lotów. Chyba chęć zagrania czegoś nowego, poszukiwania kolejnej drogi rozwoju muzycznego nie doprowadziły zespołu na właściwy tor. W swojej dotychczasowej karierze grupa na każdej kolejnej płycie proponowała coś nowego, tym razem nie udało się zaproponować czegoś zaskakującego. Słuchając płyty ma się wrażenie, że czegoś brakuje, czeka się na dalsze rozwinięcie, którego nie ma. Mam nadzieję, że na razie ... Na kolejnej, jedenastej płycie studyjnej "The Getaway", Red Hot Chili Peppers kombinują, szukają nowych rozwiązań, które urozmaiciłyby ich muzykę. Szukają w przeszłości, szukają w okolicach rocka. Nowa płyta nie jest tak mocna, gitarowa, jak poprzednie. W wielu utworach gitara serwuje dyskretny podkład w tle, na pierwszym planie znajdują się sekcja rytmiczna oraz instrumenty klawiszowe. Wraca do muzyki zespołu funk. Nie ten klasyczny, pojawiający się na pierwszych płytach zespołu, ale czerpany z innych źródeł. Częściej proponowane przez zespół rozwiązania przynoszą skojarzenia z rzeczami, które z rockiem mają niewiele wspólnego. Jednak na "The Getaway" można odnaleźć także odwołania do redhotowej przeszłości. Przede wszystkim dzięki grze na basie, jaką proponuje Flea, można poczuć się w czasach pierwszych płyt. Red Hot Chili Peppers cały czas się rozwijają, nie stoją w miejscu, proponują coś nowego. Może nie jest to tak przebojowe czy nowatorskie, jak w czasach "Blood Sugar Sex Magik" czy "Californication", niemniej nie pozwala się nudzić podczas słuchania muzyki zespołu. Zmiany w składzie zespołu, do którego ponownie powrócił John Frusciante, dawały nadzieję na to, że po raz kolejny otrzymamy ciekawy, nowatorski materiał. "Unlimited Love" chyba nie spełniła do końca tego oczekiwania. Jest to bowiem zbiór starannie wyselekcjonowanych i ułożonych, znajomych z poprzednich płyt rozwiązań. Utworom nie można zarzucić też autoplagiatu, bo mimo nawiązań do wcześniejszyh dokonań, są to jak najbardziej nagrania autonomiczne. W samej muzyce mamy cały przekrój dokonań grupy, od funkującego groove'u przez soczyste riffy i przesterowane dźwięki gitar po intensywny rap. I jeszcze do tego analogowa produkcja. Płyta nie jest spójna, nie tworzy całości. Jest raczej zestawieniem odrębnych utworów, co na pewno nie jest atutem tego albumu. Album wydaje się ciekawym podsumowaniem dotychczasowej kariery zespołu, swego rodzaju przejściem przez kolejne etapy rozwoju zespołu. Z jednej strony podsumowanie bardzo ciekawe, z drugiej stwarzające wrażenie braku pomysłu na dalszy rozwój czy przełom, którego od zespołu oczekuje się od wielu lat. Druga płyta w 2022 roku przyniosła odmianę w porównaniu z poprzednią. O ile "Unlimited Love" to muzyka charakterystyczna dla zespołu z końca XX wieku, o tyle zawartość "Return Of The Dream Canteen" to muzyka niepodobna dla tego zespołu. Smaczki, które sprawiają, iż funkowa muzyka Red Hot Chili Peppers przybiera nową siłę, nowy wymiar. Obok nawiązującego do lat 70-tych funkowego groove'u i brzmienia dęciaków, nawiązujących do początków zespołu zagrywek gitarowych i tekstów, na płycie słychać jazzowe scatowanie, elektroniczne pejzaże w stylu rocka progresywnego, a także ostre, metalowe solówki. Bogactwo dźwięków, bogactwo nastrojów i ... nadmiar kompozycji. Niestety, to bogactwo nie przełożyło się na jakość, po prostu zbyt dużo utworów, które nieco się rozjeżdżają. | |
Jungle Man Hollywood American Ghost Dance If You Want Me To Stay Nevermind Freaky Styley Blackeyed Blond The Brothers Cup Battle Ship Lovin' And Touchin' Catholic School Girls Rule Sex Rap Thirty Dirty Birds Yertle The Turtle | ||
Fight Like A Brave Funky Crime Me And My Friends Backwoods Skinny Sweaty Man Behind The Sun Subterranean Homesick Blues Special Secret Song Inside (Party On Your Pussy) No Chump Love Sucker Walkin' On Down The Road Love Trilogy Organic Anti-Beat Box Band | ||
Good Time Boys Higher Ground Subway To Venus Magic Johnson Nobody Weird Like Me Knock Me Down Taste The Pain Stone Cold Bush Fire Pretty Little Ditty Punk Rock Classic Sexy Mexican Maid Johnny, Kick A Hole In The Sky | ||
The Power Of Equality If You Have To Ask Breaking The Girl Funky Monks Suck My Kiss I Could Have Lied Mellowship Slinky In B Major The Righteous & The Wicked Give It Away Blood Sugar Sex Magik Under The Bridge Naked In The Rain Apache Rose Peacock The Greeting Song My Lovely Man Sir Psycho Sexy They're Red Hot | ||
Warped Aeroplane Deep Kick My Friends Coffee Shop Pea One Big Mob Walkabout Tearjerker One Hot Minute Falling Into Grave Shallow By Thy Game Transcending | ||
Around The World Parallel Universe Scar Tissue Otherside Get On Top Californication Easily Porcelain Emit Remmus I Like Dirt This Velvet Glove Savior Purple Stain Right On Time Road Trippin' | ||
By The Way Universally Speaking This Is The Place Dosed Don't Forget Me The Zephyr Song Can't Stop I Could Die For You Midnight Throw Away Your Television Cabron Tear On Mercury Minor Thing Warm Tape Venice Queen | ||
Dani California Snow (Hey Oh) Charlie Stadium Arcadium Hump De Bump She’s Only 18 Slow Cheetah Torture Me Strip My Mind Especially In Michigan Warlocks C’mon Girl Wet Sand Hey Desecration Smile Tell Me Baby Hard To Concentrate 21st Century She Looks To Me Readymade If Make You Feel Better Animal Bar So Much I Storm In A Teacup We Believe Turn It Again Death Of A Martian | ||
Monarchy Of Roses Factory Of Faith Brendan’s Death Song Ethiopia Annie Wants A Baby Look Around The Adventures Of Rain Dance Maggie Did I Let You Know Goodbye Hooray Happiness Loves Company Police Station Even You Brutus? Meet Me At The Corner Dance, Dance, Dance | ||
The Getaway Dark Necessities We Turn Red The Longest Wave Goodbye Angels Sick Love Go Robot Feasting On The Flowers Detroit This Ticonderoga Encore The Hunter Dreams Of A Samurai | ||
Black Summer Here Ever After Aquatic Mouth Dance Not The One Poster Child The Great Apes It's Only Natural She's A Lover These Are The Ways Whatchu Thinkin' Bastards Of Light White Braids & Pillow Chair One Way Traffic Veronica Let 'Em Cry The Heavy Wing Tangelo | ||
Tippa My Tongue Peace And Love Reach Out Eddie Fake As Fu@K Bella Roulette My Cigarette Afterlife Shoot Me A Smile Handful The Drummer Bag Of Grins La La La La La La La La Copperbelly Carry Me Home In The Snow |